Zmiana charakteru

Na początku w moim systemie główna uwaga poświęcona była zdrowiu i pomyślnemu losowi. Teraz zrozumiałem, że ma to być nie system pomyślności, a system szczęścia. Powinniśmy odczuwać szczęście na wszystkich poziomach – duszy, świadomości i ciała. Aby żyć i być zdrowym, ciało powinno otrzymywać pożywienie. Nasza dusza również odżywia się, ale subtelną energią płynącą od Stwórcy. Energią miłości. Odżywianie duszy jest ważniejsze od odżywiania ciała. Jeśli będziemy wspaniale się odżywiali i mieli dobre zdrowie, ale nasza dusza utraci miłość do Boga, zamknie się przed nią, to nie przeżyjemy.

Czym jest miłość do Boga? To przede wszystkim troska o swoją duszę. Miłość do Boga jest tym samym, co miłość do innego człowieka. Na poziomie podświadomości, na poziomie duszy jesteśmy jednością ze wszystkimi ludźmi i z Stwórcą. Dlatego jeśli ciągle mamy poczucie wyższości nad innymi, to potem pojawi się w nas poczucie wyższości wobec Boga, a dalej czeka nas utrata energii, choroby i śmierć.

Jeśli ukochaną osobę kochamy za jej ciało i piękno, to gdy zestarzeje się lub zostanie kaleką, nasza miłość zniknie. Więc nie była to miłość, tylko pożądanie. Jeśli kochamy człowieka za jego umysł, intelekt, to gdy świadomość zacznie wygasać a pamięć i zdolności słabnąć, to przestaniemy go kochać. Zatem też nie była to miłość, a ubóstwianie umysłu. Jeśli ciało i umysł ukochanej osoby są zdrowe, natomiast zachowała się nieuczciwie, podle, ale nadal ją kochamy – to w takim razie co w niej kochamy? Kochamy wówczas jej nieśmiertelne, Boskie Ja. Mamy dwa Ja – Wyższe, wieczne, które stanowi jedność z Bogiem i Ja zewnętrzne, ludzkie, które ma ambicje, pragnienia, itd. Te dwa przeciwieństwa łączą się w człowieku. Prawdziwe Ja człowieka to dusza, która nie potrafi żyć bez miłości. Dlatego prawdziwa miłość do innego człowieka i prawdziwa miłość do Boga jest tym samym. Człowiek zakochany jest pełen energii, szczery, cieszy się, jest szczęśliwy i uśmiecha się bez przyczyny. Człowiek kochający prawdziwie jest wolny, odważny – może dokonać bohaterskiego czynu, poświęcić życie dla ukochanej osoby, nie boi się śmierci, bo jego Boskie Ja wychodzi na pierwsze miejsce, a jego ludzkie Ja odsuwa się na drugie. Człowiek kochający opiekuje się ukochaną osobą, może ograniczyć swoje interesy dla jej dobra, jest to przejaw troski i ofiary. Jak wobec tego wygląda miłość do Boga? Jako troska o swoją duszę, o moralność, jako przestrzeganie przykazań, jako zmiana charakteru na lepszy.

Aby zmienić i polepszyć charakter, powinniśmy poczuć nadrzędność duszy, jej pierwszorzędność – i w pierwszej kolejności dbać o nią. Aby zmienić swój charakter, trzeba transformować się. Zmiana nie jest możliwa, jeśli nie ma miłości w duszy. Aby ta miłość pojawiła się i utrzymywała, nie powinna ona zależeć od niczego zewnętrznego. Trzeba przezwyciężyć chciwość, zawiść, lęk, przygnębienie – a bez miłości do Stwórcy jest to niemożliwe.

Jeśli odczuwamy siebie przede wszystkim duszą, a nie ciałem i świadomością, wtedy odczuwamy swoją nieustanną jedność z Bogiem, nie sprzeciwiamy się Jego woli, widzimy ją we wszystkim – i dlatego nie powstaje w nas agresja. Wtedy z łatwością i spokojnie znosimy straty, upokorzenia, niesprawiedliwość. Wtedy bronimy się, kiedy trzeba, nie odczuwając nienawiści, nie irytujemy się z powodu drobiazgów i nie obrażamy się. Na początek spróbujcie przezwyciężyć następujące cechy, które są oznaką ogromnej zależności od zewnętrznego, ludzkiego Ja, ego: oburzenie, osądzanie, rozdrażnienie, wyrzuty, obwinianie, ciągłe wewnętrzne niezadowolenie z innych ludzi, siebie lub otaczającego świata. Z mojego punktu widzenia te cechy trzeba przezwyciężać w pierwszej kolejności. Jakie cechy trzeba w sobie rozwijać? Myślę, że przede wszystkim dobroduszność. Dobroduszność do odczuwanie Boga we wszystkim. Pokorę. Pokora nie jest pasywnym milczeniem, lecz ograniczeniem swojego ludzkiego Ja w celu otwierania się, ujawniania Ja Boskiego.

Aby stać się nowym człowiekiem, trzeba przestać postrzegać siebie jako ciało, świadomość i poczuć się duszą kochającą Boga. Kiedy jest to możliwe? Po pierwsze gdy człowiek czuje, że umiera – jest mu wtedy łatwiej pożegnać się ze wszystkimi przywiązaniami. Po drugie gdy jest w nim gotowość do okazania skruchy, czyli uświadomienie sobie nieprawidłowego postrzegania siebie i otaczającego świata, gotowość do uświadomienia sobie, że każdy z nas jest częścią Najwyższego, że mamy Wyższe Ja, a nasze zewnętrzne, ludzkie Ja okresowo rozpada się i nigdy nie może być najważniejsze.

Aby zostać zdrowym, trzeba zostać szczęśliwym. Aby zostać szczęśliwym, trzeba poczuć jedność z Bogiem na poziomie duszy, poczuć, że jesteśmy duszą. Spróbujcie poczuć, że jesteśmy duszą kochającą – jest to poczucie wyższej harmonii w przyrodzie, w wszechświecie, to poczucie Boskiej woli i wyższego sensu we wszystkim, to rozumienie, że Bóg cały czas wysyła do nas miłość i powinniśmy odpowiadać Mu miłością, że poprzez miłość można zmienić wszystko – swój charakter, swój los i otaczający świat.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top